Siła przyciągania - W tych firmach aż chce się pracować
Siła przyciągania - W tych firmach aż chce się pracować
Nie ma rynku pracownika, jest tylko rynek nieudolnych pracodawców. Laureaci konkursu „Siła Przyciągania” do nich nie należą.
Odbierając w 1996 r. literacką Nagrodę Nobla, Wisława Szymborska mówiła m.in. o tym, że większość mieszkańców globu „pracuje, żeby zdobyć środki utrzymania, pracuje, bo musi” — nie lubią swojego zajęcia, ono ich nudzi, a jeśli je cenią, to tylko dlatego, że nie jest dostępne dla wszystkich. Również praca poety— oceniała polska laureatka — jest „beznadziejnie niefotogeniczna” i traktowana jako coś nieważnego i niepoważnego.
W gronie najlepszych
Na tle niemal powszechnego zniechęcenia pracą zawodową duże wrażenie zawsze robi radość odczuwana z jej powodu. Ta radość przebijała się przez wszystkie wystąpienia przedstawicieli firm wyróżnionych i nagrodzonych w trzeciej edycji konkursu „Siła Przyciągania”, zorganizowana przez „Puls Biznesu” wraz z partnerami (partner strategiczny: Work Service, partner merytoryczny: PwC, partnerzy: Orange Polska, Totalizator Sportowy, partner gali: Lotte Wedel).
Okazuje się, że w Polsce nie brakuje przedsiębiorstw, które tworzą nietypowe kampanie employer brandingowe, pokazujące, że praca może być też przygodą, pełną coraz to nowych wyzwań i momentów spełnienia. W naszym konkursie wyróżniliśmy w sumie 13 firm spośród 52, które nadesłały ponad 100 zgłoszeń w różnych kategoriach.
Spółki te nie mają problemu z pozyskiwaniem najlepszych pracowników, specjalistów i menedżerów. Przeciwnie: na ambitne i utalentowane jednostki działają jak magnes.
— Jedną z korzyści oceniania czyichś kampanii jest to, że można kraść do woli. A zupełnie poważnie: nadesłane pomysły na employer branding są niewyczerpanym źródłem inspiracji. Nic, tylko naśladować najlepszych — mówił na gali wieńczącej tegoroczną odsłonę „Siły przyciągania” Jacek Kowalski, członek zarządu ds. zasobów ludzkich w Orange Polska.
Nadesłane prace pomagają też rozpoznać największe wyzwania związane z HR i rekrutacją. Należy do nich pokolenie Y. Jak mówił, Tomasz Życki, wicedyrektor w zespole People & Change PwC, większość milenialsów deklaruje, że najpóźniej za dwa lata zmieni miejsce pracy.
Młodzi są jedną z najważniejszych grup docelowych tych inicjatyw. To w dużym stopniu wpływa na ich charakter — kampanie są oryginalne, zabawne, inteligentne. Nie brak w nich elementów zaskoczenia, pierwiastka ekstrawagancji i fantazji. Pojawiają się w nich księgowi w maskach i samochód tesla jako magnes na geeków. Wszystko po to, by zapewnić tym akcjom rozgłos, np. w mediach społecznościowych. Jednocześnie najlepsze koncepcje nie są sztuką dla sztuki, artystycznym popisem, ale widać w nich spójność między formą a treścią.
— Zaangażowanie firm uczestniczących w konkursie „Siła Przyciągania” dowodzi, że określenie „przyjazny pracodawca” to nie tylko korporacyjny slogan. Przedsiębiorstwa naprawdę wkładają serce w swoje kampanie employer brandingowe, wykazują się wyobraźnią, niesłychaną kreatywnością, odwagą łamania schematów — twierdzi Tomasz Ślęzak, wiceprezes Work Service.
Nie licz na szczęście
Natomiast Bogdan Pukowiec, członek zarządu Totalizatora Sportowego, uważa, że skuteczny employer branding — w odróżnieniu od gier losowych — nigdy nie zależy od szczęścia, przypadku. Zawsze jest owocem ciężkiej pracy i profesjonalizmu osób odpowiedzialnych za wizerunek pracodawcy.
— Wszystkie kampanie, także te niewyróżnione, charakteryzują się pewną lekkością i naturalnością. Nie ulega jednak kwestii, że takiego efektu nie osiąga się bez hektolitrów potu, wielogodzinnych burzy mózgów, lat doświadczeń i umiejętności z pogranicza HR, komunikacji, marketingu i wielu innych dziedzin. Zawodowstwo i niemal naukowe podejście nie wykluczają zaś aspektu emocjonalnego — naprawdę trzeba kochać tę robotę, by przynosiła tak wspaniałe wyniki — argumentuje Bogdan Pukowiec.
Naprawdę warto podjąć ten wysiłek. Dobrze prowadzony employer branding wpływa pozytywnie na wszystkie wskaźniki biznesowe — strategiczne i operacyjne. Według różnych badań, dzięki niemu zwiększa się o 30 proc. wydajność pracy, a o 44 proc. lojalność i zaangażowanie zatrudnionych. Koszty pozyskiwania talentów zmniejszają się o 20 proc., zaś rotacje o 28 proc. Ale uczestnikom „Pulsowego” konkursu nie trzeba o tym przypominać. Na co dzień widzą sens i znaczenie swojej pracy.
Autor: Mirosław Konkel